Sword Coast Legends – Rage of Demons DLC
Opublikowano: 03 listopada 2019 (reupload)
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Podmrok będzie!
Rage of Demons to bezpłatne rozszerzenie do Sword Coast Legends. Dodatek został zapowiedziany jeszcze przed premierą właściwej gry i zamknięcie studia N-Space nie przeszkodziło wydawcy w doprowadzeniu prac do końca. Domyślam się, że było to wynikiem nacisków ze strony Wizards of the Coast, które zaplanowało, by Rage of Demons stało się kolejnym trybikiem w machinie marketingowej linii fabularnej o tym samym tytule. Ta doczekała się rozwiązania w postaci oficjalnej przygody Out of the Abyss.
Rage of Demons uruchamia się jako oddzielną kampanię, do której można przenieść dowolną wykreowaną wcześniej postać wraz z drużyną towarzyszy z podstawowej gry. Domyślnie przygoda ta powinna rozpocząć się po całym zamieszaniu z Księżycową Łzą, bo przeznaczona jest dla wysokopoziomowych bohaterów.
![]() |
Grafikom udało się tchnąć nieco zróżnicowania w tunele Podmroku |
Legendy pod Wybrzeżem Mieczy
Przygoda rozpoczyna się w karczmie o nazwie Wredny Worg, gdzie informator naprowadza nas na trop jednego z ocalałych członków naszej gildii. Bez chwili namysłu wyruszamy mu na ratunek do Podmroku. Większa część scenariusza zajmującego w sumie około 6 godzin gry ma miejsce w placówce handlowej Mantol-Derith. To szczególne miejsce stało się enklawą i neutralną strefą, w której o wpływy konkuruje klan duergarów, jeden z drowich domów, a także okryta złą sławą organizacja Zentharimów.
Szybko dało o sobie znać całkowite przeniesienie ciężaru rozgrywki na interakcje z bohaterami neutralnymi, śledztwa i zadania, w których nie ma miejsca na walkę. Co najmniej połowę dodatku spędziłem w enklawie, wykonując po kilka misji dla poszczególnych frakcji, by w punkcie kulminacyjnym opowiedzieć się po stronie jednej z nich. Zadania okazały się całkiem ciekawe, oferując pewne alternatywy przy szukaniu rozwiązań. Rage of Demons w przeciwieństwie do podstawowej wersji gry zaczął filtrować w dialogach klasę postaci, dzięki czemu mój mag mógł od czasu do czasu wykazać się wiedzą tajemną w toku prowadzonego śledztwa.
![]() |
W Mantol-Derith spędziłem połowę całego dodatku |
Fabuła Rage of Demons kręci się wokół kruchej równowagi wpływów w Mantol-Derith i nadciągającego na placówkę zagrożenia ze strony demonów. Osoby grające w Out of the Abyss szybko połączą pewne fakty i wątki, zdając sobie sprawę z tego, który z demonicznych władców jest źródłem lokalnego zamieszania. W toku przygody trzeba również odszukać Drizzta i ten wątek udał się developerom całkiem nieźle. Sławnemu drowowi poświęcono w rozszerzeniu dużo więcej czasu niż w oficjalnej przygodzie, gdzie był jedynie opcją losowego spotkania, do którego wcale nie musiało dojść. W Rage of Demons Drizzta trzeba odszukać i nakłonić do pomocy w pewnym zadaniu. Walczy wówczas ramię w ramię z prowadzoną przez gracza drużyną tak, jak to było podczas szturmu na siedzibę Bodhi w Baldur’s Gate II. Fabularna strona dodatku jest przyzwoita, ale rozczarowuje nieco finał. Po pokonaniu końcowego bossa historia tak jakby się urywa. Brakowało mi w niej jakiegoś wyraźnego zamknięcia. Ponadto nie potrafię sobie przypomnieć, czy zaginionego członka gildii Płonącego Świtu rzeczywiście udało mi się odnaleźć, chociaż wydaje mi się, że jeśli tak, to jestem w stanie określić, w jakich okolicznościach.
![]() |
Żagiew Mrozu i Obrońca |
Nowości
Rage of Demons wprowadził do gry nowe opcje kreacji postaci. Z mechanicznych nowinek pojawiły się rogate tieflingi, które widywałem w podstawce w roli NPC-ów. Większą nowością jest klasa czarnoksiężnika. Warlock jest o tyle ciekawy, że ma dostęp do zaklęć, które nie zmieściły się na drzewkach czarodzieja. Jest więc szansa pobawić się klasycznymi czarami nekromantów jak Krąg Śmierci czy Palec Śmierci. Znalazło się również kilka ciekawszych zaklęć kontroli tłumu, jak Ohydny Śmiech Tashy czy Czarne Macki Evarda. Czarnoksiężnik na pewno wprowadził do gry nieco świeżości, nawet jeśli mechanika paktów nie została zbyt wiernie zaczerpnięta z podręcznika.
Na premierze dodatku zyskał także edytor. W grze pojawiły się nowe tilesety, zestawy przeciwników – w tym ikoniczny beholder. Co prawda dziś większość tych elementów nie ma już żadnego znaczenia ze względu na martwy status gry i wyłączone serwery, ale zawsze można odpalić kolejny dungeon crawl i oczyścić kilka poziomów podziemi w tej odstresowującej formie zabawy.
![]() |
Nieumarły beholder w służbie demonicznego władcy |
Forgotten Realms nigdy za wiele
Jeśli ktoś nie kręcił nosem przy podstawowej wersji Sword Coast Legends, to nie powinien sobie odmawiać zagrania w Rage of Demons. Dodatek jest całkowicie darmowy. Fani Zapomnianych Krain nie powinni być zbyt wybredni. Jak zwykle znajdą w rozszerzeniu odpowiednią dawkę fanserwisu i drowa o fioletowych oczach. Nie licząc faktu, iż przygodzie brak rzeczywistego epilogu c co wynika raczej z tego, iż jest wprowadzeniem do wydarzeń z Out of the Abyss – wyszło to wszystko całkiem przyzwoicie.
![]() |
Przydałby się szampon przeciwłupieżcowy |
Podsumowanie
Plusy:
- Współgra fabularnie z podręcznikową kampanią
- Cameo Drizzta Do'Urdena
- Udanie wykorzystuje konflikt frakcji
- Więcej skillchecków
- Nowa rasa: Tiefling
- Nowa klasa: Warlock
Minusy:
- To wciąż Sword Coast Legends
Komentarze
Prześlij komentarz