Pathfinder: Kingmaker – Enhanced Edition: Beneath the Stolen Lands DLC
Opublikowano: 26 września 2020 (reupload)
Lochopełzacz nieskończonus
Beneath the Stolen Lands DLC jest ostatnim rozszerzeniem do Pathfinder: Kingmaker. Nowa zawartość działa w dwojaki sposób. W czasie kampanii na mapie Skradzionych Ziem pojawia się lokacja z szesnastopoziomowym lochem o nazwie Tenebrous Depth. Na miejsce zaprasza nas srebrny smok, strzegący wejścia do podziemi. Towarzyszy mu najbardziej szczery człowiek – szabrownik, który trudni się sprzedażą łupów pozyskanych z trupów poszukiwaczy przygód. Handlarz jest trafną satyrą na temat klasycznego, erpegowego łupienia zwłok z kosztowności i magicznych przedmiotów. Można wdać się z nim w zabawną dyskusję na temat problemów etycznych takiego postępowania, ale życzę powodzenia w negowaniu własnej hipokryzji.
![]() |
Loch odwiedzany w kampanii nie jest generowany losowo |
Strzępki fabuły
Od smoczego strażnika dowiemy się, że Tenebrous Depth ma deprawujący wpływ na śmiertelników. Wielu z nich weszło do lochu i straciło rozum, oddając się szaleństwu. Głównym zadaniem gracza jest pokonanie upadłych bohaterów. Co cztery poziomy podziemi spotkać więc można fabularnego bossa, a jest ich w sumie czwórka. Odblokowanie kolejnych etapów lochu zależne jest od rozdziałów głównej fabuły gry. Po pokonaniu niemilców przyjdzie czas zmierzyć się ze starożytnym złem, jakie zalęgło się pod Stolen Lands. Historia ma jednak drugie dno, gdyż dodatek posiada sekretne zakończenie, które wymaga jednak sporo szczęścia podczas eksplorowania podziemi. Otóż na każdym poziomie można zdobyć artefakt wyjaśniający los jednego z upadłych bohaterów. Przedmiot znajduje się przeważnie w ukrytej komnacie, ale czasem może się też pojawić wśród łupów z elitarnego przeciwnika. Jeśli zbierzemy wszystkie cztery antyki przed konfrontacją z głównym antagonistą wieńczącym dany czteropoziomowy interwał lochu, wówczas boss upuści piąty przedmiot. Aby odblokować ukryte zakończenie, które ponoć zmienia finałową walkę i konkluzję dodatku, należy zebrać w sumie 20 artefaktów powiązanych z historią czwórki upadłych bohaterów. Pojedynczy oblany test Percepcji może zniweczyć szansę alternatywnego zakończenia przygody w Tenebrous Depth. Teoretycznie skłania to graczy do savescummingu, celem powtarzania każdego z poziomów podziemi, aż znajdziemy artefakt. W praktyce jednak Beneath the Stolen Lands było projektowane z myślą o wielokrotnym rozgrywaniu rozszerzenia w jego alternatywnej, roguelike’owej wersji i możliwość odblokowania innego zakończenia zdaje się nagrodą dla zdeterminowanych graczy, którzy spędzili w tym trybie odpowiednio dużo czasu.
![]() |
Nie tylko bohaterowie marzą o zabiciu bossa... |
Roguelike
W całej zabawie z Beneath the Stolen Lands nie chodzi w końcu o fabułę, lecz rozgrywkę. DLC skupia się na tym, co w Pathfinder: Kingmaker było najlepsze, czyli na walce oraz możliwościach rozwijania i dozbrajania postaci. Rozszerzenie można rozegrać jako całkowicie odseparowaną przygodę, wybierając nową grę z poziomu menu. Opcjonalne, aczkolwiek wskazane jest rozpoczęcie dodatku w trybie Last Azlanti, który sprawia, że grę można zapisać wyłącznie podczas opuszczania rozgrywki, co uniemożliwia savescumming, a ewentualną porażkę drużyny w walce czyni permanentną.
Tenebrous Depth w formie odseparowanej przygody zmienia się z szesnastopoziomowego lochu w nieskończony, generowany proceduralnie dungeon. Założenia pozostają te same – wciąż należy pokonać czterech upadłych bohaterów, by otworzyć przejście do wielkiego zła kryjącego się pod Skradzionymi Ziemiami. Antagoniści pojawiają się jednak zupełnie losowo na 15, 20, 25 albo 30 poziomie podziemi. W jednej rozgrywce spotkać można tylko jednego z nich. Wszystkie artefakty związane z głównym zadaniem przechodzą do kolejnej gry, ilekroć nasza drużyna polegnie lub uda się na zasłużoną emeryturę po życiu pełnym niebezpiecznych przygód. Podczas przechodzenia lochu pojawi się tylko jeden z upadłych herosów, więc aby kontynuować zbieranie fabularnych przedmiotów, należy odprawić bohaterów i zacząć zabawę od początku. Dlatego też gracz w dowolnym momencie może opuścić obszar startowy, by przenieść postęp fabularny i kolejną drużyną polować na następnego antagonistę, wykorzystując premie startowe wywalczone przez odprawionych bohaterów. Trzeba tylko pamiętać, że wszystko generowane jest losowo i np. po 60 godzinach gry trafiłem tylko na dwóch bossów, bo dodatek wielokrotnie spawnował mi najpotężniejszego z nich (The Captor and The Captive).
![]() |
Dodatek jest świetnym narzędziem do testowania buildów |
Niebanalnie, proceduralnie
Beneath the Stolen Lands charakteryzuje wszechobecna losowość. U wejścia do Tenebrous Depth zarówno smok, jak i szabrownik pełnią funckję handlarzy, którzy w każdej rozgrywce oferują nieco inny zestaw przedmiotów do kupienia. Starożytny żmij jest też źródłem wszelkich niezbędnych mikstur i zwojów, dzięki którym będziemy mogli usuwać klątwy, przywracać wyssane atrybuty, negatywne poziomy czy wskrzeszać poległych członków drużyny – a zapewne spotkamy się z taką koniecznością, zanim bohaterowie zbiorą odpowiednią liczbę doświadczenia, by poradzić sobie w tych aspektach przy użyciu własnych umiejętności i zaklęć. Smok służy również pomocą przy odczytywaniu zwojów, jeśli żaden z członków drużyny nie może z nich korzystać.
![]() |
Odprawiając bohaterów można przejrzeć podsumowanie wypadu do lochów |
Tenebrous Depth wprowadza gracza na generowane proceduralnie poziomy. Każde piętro podziemi może być nacechowane specjalnym modyfikatorem. Przemierzać można krainy żywiołów, gdzie np. wszystkie potwory mają status „stworzenie ognia”, co czyni je odpornymi na ten element, ale podatnymi na zimno. Zdarzają się piętra iluzji, gdzie wszyscy przeciwnicy znajdują się pod trwałym działaniem zaklęcia Rozmycie (Blur) i są odporni na iluzje, takie jak Widmowy Zabójca (Phantasmal Killer) czy Dziw (Weird), potrafiąc jednocześnie przejrzeć efekty niewidzialności czy lustrzane odbicia. Są w Tenebrous Depth poziomy szaleństwa, na których wrogowie z każdym atakiem mogą wywołać Dominację i są odporni na efekty zaklęć oddziałujących na umysł. Wprowadza to urozmaicenie do potyczek, bo niestety w Beneath the Stolen Lands daje się zauważyć, że bestiariusz w Pathfinder Kingmaker nie jest aż tak rozbudowany. W trakcie rozgrywek napotykamy tematyczne grupy przeciwników, np. fey albo nieumarłe cyklopy. Pula, z której losowane są te potworne frakcje, sprawia, że czasami dość często walczy się z tymi samymi wrogami. Ponadto nie ma chyba ścisłej zależności między poziomem wyzwania a poziomem lochów, bo np. przedzierając się przez 49 piętro podziemi walczyłem z duergarami o poziomach doświadczenia 9-13.
![]() |
Poziomy są malutkie |
W czasie gry walczymy również z generowanymi losowo elitarnymi przeciwnikami. To właściwie normalni wrogowie z podbitymi statystykami, których rozpoznamy po otaczającej ich świetlistej aurze. Takie dodatkowe wyzwania wzbogacają elementy przetrwania w nieskończonym lochu. Otóż na powierzchni (na którą można wyjść w każdej chwili, cofając się do schodów, którymi zeszliśmy na dane piętro) znajduje się suto nakryty stół, przy którym można odpocząć, ale tylko raz w ciągu czyszczenia jednej kondygnacji. Pokonanie elitarnego przeciwnika tworzy specjalne ognisko, przy którym można bez przeszkód obozować. Zmusza to graczy do rozsądnego zarządzania strategicznym zasobem zaklęć i punktów życia członków drużyny. Osobiście nie narzekałem na brak okazji do odpoczynku. Takich punktów było aż nadto, a wizja spędzania kilku minut na ponownym buffowaniu całej drużyny skłaniała mnie do obozowania tylko w sytuacji konieczności.
![]() |
Jakość premii zależy od postępu poprzedniej drużyny |
Ciekawie wygląda kwestia kompozycji naszej kompanii, bo przygodę zaczynamy, tworząc maksymalnie czteroosobowy zespół. Wykupienie kolejnych najemników wymaga odpowiedniej ilości złota, a ta oczywiście wzrasta wraz z poziomem doświadczenia naszej drużyny. Beneath the Stolen Lands jest świetnym narzędziem do testowania mnogości podklas i buildów oferowanych przez Pathfinder: Kingmaker. Współgra to z bogatą pulą możliwych do zdobycia przedmiotów. O ile w płytkich warstwach lochu nie znajdziemy zbyt wielu intrygujących magicznych narzędzi, tak zagłębiając się coraz głębiej z czasem będziemy masowo podnosić wszystkie zapomniane artefakty o umagicznieniu +5 i serii dodatkowych właściwości. Przebieranie w tych wszystkich błyskotkach również sprawia dużo frajdy, aczkolwiek około 50 poziomu podziemi praktycznie każdy członek drużyny nosi bardzo podobny ekwipunek, np. czapki podnoszące atrybuty umysłowe o 8 punktów i pasy zwiększające cechy fizyczne o tę samą wartość.
![]() |
Kornik do kornika: co na obiad? Stół szewdzki! |
Rozszerzenie nie daje zbyt wielu okazji do wykorzystania umiejętności postaci. Poza oczywistym zastosowaniem skradania przydają się głównie umiejętności wiedzy, które pozwalają wejść w interakcję z obiektami działającymi bardzo podobnie do kapliczek z serii Diablo. Napotkane piedestały i inne tajemnicze ołtarze zapewniają długotrwałe buffy. Warto aktywować je po odpoczynku lub wstrzymać się z wykorzystaniem kapliczek do momentu zejścia na kolejne piętro.
Beneath the Stolen Lands podoba mi się bardziej od podstawowej wersji gry. Ostatnie DLC do Kingmakera jest kwintesencją tego, co w dziele Owlcat Games było najlepsze. Wydestylowanie elementów walki i rozwoju postaci udało się w rozszerzeniu znakomicie i właśnie przez pozbawienie dłużyzn, które cechowały fabularną kampanię, skłonny jestem z przyjemnością wracać właśnie do Tenebrous Depth, niż przebijać się przez żmudny tryb fabularny, zbudowany na mechanicznych i strukturalnych fillerach. Po około 60 godzinach z Beneath the Stolen Lands i w sumie 300 w Pathfinder: Kingmaker muszę jednak przerzucić się na rozgrywkę na poziomie trudności „unfair”, gdyż z braku balansu, do którego przyzwyczaiły mnie Pillarsy, w rulesecie Pathfindera wszystko przychodzi zbyt łatwo i po zaznajomieniu z grą zwyczajnie brakuje mi wyzwań, które uczyniłyby walkę ciekawszą. No ale od czego jest „unfair”, prawda? Jeśli miałbym wskazać wady rozszerzenia, to poza babolami w stylu skrzyń, których nie da się kliknąć ze względu na miejsce ich rozmieszczenia, dostrzegam tylko jedną. Generowane losowo trójwymiarowe podziemia są niemal pozbawione jakichkolwiek szczegółów otoczenia. W trakcie gry przemierzamy puste korytarze i pomieszczenia, co na każdym kroku przypomina mi, że w tego typu grach trójwymiarowy silnik graficzny zawsze będzie prezentował mniej okazałe scenerie od zrzutowanych, prerenderowanych scen. W Beneath the Stolen Lands chodzi jednak o samą rozgrywkę, a ta jest wyborna.
![]() |
Elitarnych przeciwników otacza widoczna na screenie aura |
Podsumowanie
Plusy:
- Miodna rozgrywka
- Losowe generowanie lochów, potworów i łupów
- Budowanie metapostępu z każdą wyprawą do lochu
- Idealne narzędzie do testowania buildów
- Skompresowana wersja dodatku w trybie kampanii
- Historia z podwójnym dnem
- Narzędzie do praktycznie niekończącej się zabawy
Minusy:
- Dodatek losuje z czasem zbyt proste wyzwania
- Rozczaruje graczy spragnionych narracji i wyborów
- Z czasem dostrzega się powtarzalność
Komentarze
Prześlij komentarz